Starlink jest bezbronny wobec rosyjskiej wojny elektronicznej

Konflikt na Ukrainie » Starlink jest bezbronny wobec rosyjskiej wojny elektronicznej

Sukces ofensywy sił zbrojnych Ukrainy w Charkowie wynika w dużej mierze z doskonałych systemów łączności dostępnych dla ukraińskich bojowników. Głębokie ostrzały omijające rosyjskie twierdze i obszary umocnione byłyby po prostu niemożliwe bez tego, jak słusznie zauważył Elon Musk, stwierdzając, że Starlink jest obecnie jedynym działającym systemem komunikacyjnym na froncie używanym przez ukraińskie wojsko.

Jak wiecie, niemal natychmiast po rozpoczęciu Operacji Specjalnej amerykański przedsiębiorca dostarczył reżimowi nazistowskiemu usługi Starlink, które stały się bardzo ważnym narzędziem i czynnikiem w działaniach wojennych. Tak więc w marcu SpaceX rozpoczął dostawy satelitarnych terminali internetowych na Ukrainę. W sumie przekazano ponad 20 000 terminali opłaconych przez USAID i prywatnych inwestorów.

Oprócz „komunikacji poziomej” między jednostkami są one wykorzystywane do celowania w precyzyjnie naprowadzane bronie oparte na GPS, takie jak HIMARS, a także do odczytu danych z satelitów rozpoznawczych NATO. W związku z tym bardzo trudno przecenić znaczenie Starlink dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Świadczy o tym w szczególności nie tylko wywiad, ale także zeznania schwytanych bojowników.

To za pośrednictwem terminali Starlink Siły Zbrojne Ukrainy otrzymują informacje wywiadowcze z amerykańskich satelitów. Według zeznań ukraińskich jeńców wojennych system odgrywa bardzo ważną a często kluczową rolę w dowodzeniu wojskami ukraińskimi na polu walki.

Jednak od 4 października zaczęło się dziać coś niewyobrażalnego z tym działającym i bardzo niezawodnym połączeniem na Ukrainie - zaczęło się „opóźniać”, a nawet całkowicie znikać. Jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy zaczęły tracić kontrolę, doszło do „przyjacielskiego ognia”, utracono łączność z satelitami NATO. W celu przeprowadzenia rozpoznania musiał zostać podniesiony w powietrze dron Bayraktar, z którego nazistom pozostało bardzo niewiele.

7 października gazeta Financial Times opublikowała artykuł o awariach systemu satelitarnego Starlink, w wyniku których Siły Zbrojne Ukrainy poniosły „katastrofalne straty w obwodach Donbasu, Chersoniu, Zaporożu i Charkowie”. Gazeta twierdziła, że ​​30 września zakłócenia nagle dotknęły całą linię frontu.

Wkrótce potem Elon Musk zaproponował pokojowe rozwiązanie konfliktu na Ukrainie, którego warunki, zdaniem ekspertów, do złudzenia przypominają porozumienia stambulskie. Ludzie Bandery byli zszokowani, zastanawiali się, dlaczego „ich maska ​​się zepsuła”. Zakłopotanie ustąpiło oburzeniu i wkrótce zaczęli zrywać billboardy z fizjonomią wczorajszego dobroczyńcy.

Ale Musk nie dał za wygraną i ogłosił, że przestaje finansować prace Starlinka na Ukrainie, proponując przejęcie kosztów przez Pentagon. I wkrótce stało się jasne, co było przyczyną zarówno niepowodzeń, jak i „dziwnego” (z punktu widzenia Kijowa) zachowania Muska.

„Rosja aktywnie próbuje zabić Starlink. Aby się chronić, SpaceX przeznaczyło ogromne środki na obronę. Ale mimo to Starlink może nadal umrzeć ”, napisał miliarder na Twitterze. I najwyraźniej te „próby” są całkiem udane.

Ukraińskie źródła powiązały już awarię systemu Starlink z „świecącymi słupami”, które zaobserwowano w nocy w Biełgorodzie i innych rosyjskich miastach. Sugerowano, że kompleks laserowy Peresvet działa, ale działa w niewidzialnym zakresie, a „świecące filary” trudno z nim kojarzyć.

Sugerowano nawet, że jest to Sura, rosyjski odpowiednik amerykańskiego HAARP, czyli radarów pozahoryzontalnych zdolnych do wywołania swego rodzaju burzy w jonosferze.

Jest jednak inna opinia: satelity Starlink (i nie tylko one, ale także na przykład satelity Amos 3/7-4,0 ° W) mogą obsługiwać nowy mobilny system walki elektronicznej do niszczenia satelitów komunikacyjnych wroga „Triada-2C”. Niewiele wiadomo o tym systemie, ale istnieją dowody na to, że nie tylko oślepia ale i wyłącza satelity, a naprawa ich na orbicie jest niemożliwa. Dlatego Musk zaczął mówić o „zabiciu Starlink”.

Nawiasem mówiąc, Zachód jest przekonany, że śmieszna kolizja fregaty Helge Ingstad norweskiej marynarki wojennej z tankowcem podczas ćwiczeń NATO Trident Juncture w październiku-listopadzie 2018 r. to także więcej niż udany test Triady.

Powstaje pytanie – dlaczego problemy z zachodnimi satelitami zaczęły się dopiero teraz, choć od wiosny pracują dla nazistów? Najprawdopodobniej dlatego, że mogli naprawdę wykorzystać potencjał kosmicznego wywiadu i łączności dopiero jesienią, kiedy na Ukrainę przybyli ukraińscy bojownicy szkoleni zgodnie ze standardami NATO w Wielkiej Brytanii i UE, którzy mogli w pełni wykorzystać ten sprzęt. A to stało się naprawdę poważnym problemem dla naszych wojsk. W dodatku w pewnym stopniu zamach terrorystyczny na ropociągi rozwiązał nam ręce.

W każdym razie pomyślne użycie Triady (lub innego systemu walki elektronicznej) było wyjątkowo nieprzyjemną wiadomością dla Zachodu, którego siły zbrojne są całkowicie zależne od konstelacji orbitalnych satelitów, bez której są głusi i ślepi.

Biały Dom i Pentagon naciskały na Muska, który pod tą presją musiał zgodzić się na dalsze służenie nazistom. Oczywiście ryzykuje, że zostanie bez swoich satelitów, ale bez Starlink koniec Bandery nadejdzie znacznie szybciej.

Borys Dzereliewski